Polska ma szansę stać się czołowym producentem morskiej energetyki wiatrowej w Europie. Naszym podstawowym atutem jest dostęp do Morza Bałtyckiego. Według Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) to jeden z czterech najlepszych na świecie akwenów do inwestycji w offshore z potencjałem na poziomie 93 GW. W Europie podobnie korzystne warunki panują tylko na Morzu Północnym.
Bałtyk jest najpłytszym morzem na świecie, jego średnia głębokość to około 55 metrów. Jednocześnie panują na nim optymalne warunki wietrzne. Średnia prędkość wiatru - na 100 metrach wysokości - to około 8-10 m/s., przy czym im bardziej na południe, w kierunku Polski tym te wartości są lepsze. Za najbardziej atrakcyjne eksperci uznają tereny znajdujące się w okolicach Zatoki Pomorskiej, na północ od Ławicy Słupskiej (na północ od Ustki) oraz obszar przy Południowej Ławicy Środkowej (90 km od polskiego brzegu).
Według założeń Polityki Energetycznej Polski do roku 2040 (PEP 2040) moc zainstalowana offshore w naszym kraju ma osiągnąć w 2030 r. ok 6 GW i 18 GW w 2040 roku. Potencjał rozwojowy jest jeszcze większy. Szacuje się, że do 2050 roku może osiągnąć on poziom 28 GW. Dla porównania, aktualna moc zainstalowana wszystkich polskich elektrowni to prawie 60 GW.
Jeszcze bardziej optymistyczne są dane ekspertów Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Wskazują oni, że gdyby całkowity potencjał Bałtyku został wykorzystany, morska energetyka do 2040 roku mogłaby zaspokajać nawet 57 proc. całego krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną.
Obecnie na Morzu Bałtyckim trwają prace przygotowawcze do budowy kilkunastu dużych farm wiatrowych, a o pozwolenia na realizację projektów w kolejnych fazach składają kolejni inwestorzy. Pierwsza energia elektryczna z instalacji offshore na Bałtyku popłynie w 2026 r.